
Oczywiście można powiedzieć, że przecież każdy błąd, który popełniamy, jest błędem nieświadomym, bo gdybyśmy wiedzieli, że chcemy użyć formy niepoprawnej, natychmiast skorygowalibyśmy ten błąd w myślach i mówilibyśmy poprawnie.
Tak, ale…
Z błędami jest jednak tak, że popełniamy je wszyscy i to raczej nieświadomie, niemniej – są błędy, które wychwytujemy sami i natychmiast się poprawiamy, są też błędy, które zauważają nam inni i je wytykają albo delikatnie sugerują, że należy zmienić wybraną przez nas formę językową i istnieją też takie błędy, o których w życiu nie powiedzielibyśmy, że są błędami. Oto one:
To jeden z “hitów”. Prawie zawsze, gdy o nim piszę albo mówię, czytam (albo słyszę), że informacja o niepoprawności *przekonywującego jest bardzo zaskakująca. Istnieją dwie poprawne formy tego imiesłowu: przekonujący (od czasownika przekonać) i przekonywający (od czasownika przekonywać). Ta niepoprawna forma powstała w wyniku nałożenia na siebie (czyli tak zwanej kontaminacji) dwóch poprawnych form.
Co prawda przekonywający może brzmieć nieco staroświecko, ale nawet w najnowszym słowniku PWN nie znajdziemy kwantyfikatora ‘”archaizm” – ta forma jest wciąż poprawna.
Jakoś tak się utarło, że mówimy o czyjejś (albo czegoś – co też nie jest najlepszym wzorcem poprawności) *dobrej albo *złej renomie. Tymczasem słowo “renoma” samo w sobie oznacza ‘dobrą reputację’, ‘dobrą opinię’.
Jeśli dodamy do “renomy” przymiotnik “dobra”, wówczas uzyskujemy pleonazm, czyli nieuzasadniony nadmiar informacji; po grecku πλεονασμός pleonasmos to ‘nadmiar’ właśnie. Pleonazmy bywają najczęściej określane jako błędy stylistyczne, np.: chyba najbardziej znane “masło maślane” czy znane chyba wszystkim “spadać w dół”, “zabić na śmierć” czy “okres czasu”.
Jeśli do “renomy” dodamy przymiotnik “zła”, wtedy uzyskamy oksymoron – znów sięgamy do greki: ὀξύμωρος oksýmōros, od oksýs ostry i mōros tępy; można sobie skojarzyć z angielskim “moron” ‘kretyn’ i zapamiętać, że istnieją “sucha woda”, “gorący lód” czy “urbanistyka nomadów” (moje ulubione 🙂 ).
Trzeba jednak pamiętać, że zarówno oksymorony jak i pleonazmy mogą stać się figurami retorycznymi (w literaturze, w reklamie itp.) i służyć wzmocnieniu przekazu i/lub jego upoetyzowaniu, np. w literaturze barokowej:
Ten “klasyk” błędów ma swoje źródło w fonetyce, czyli w dźwięku – kiedy mówimy, nie słychać różnicy pomiędzy “także” a “tak że” (ani “tak, że” – ale o tym za moment). Także pisane razem jest synonimem słów również, też, natomiast tak że zapisane osobno stosujemy w znaczeniu tak więc, dlatego, zatem.
Zapis tak, że również jest możliwy, ale tylko wtedy, gdy że wprowadza zdanie podrzędne, np.:
Jestem zdenerwowana tak, że zaraz wybuchnę.
A jakie Wy znacie błędy, których nikt oprócz Was błędami nie nazywa? Podzielcie się Waszymi typami w komentarzu – Guffo z chęcią poczyta 🙂
Jeśli podoba Ci się to, co robię, możesz mnie wesprzeć wirtualną kawą; zapraszam na mój profil na buycoffe.to:
U mnie uparcie np. używają “narazie” zamiast “na razie” albo “rok czasu”,, “nie wazne” zamiaat “nieważne”…
łojojoj 🙂
Ja to jak zorientuje się o istnieniu jakiegoś błędy, to zaczynam go wszędzie widzieć i go wypominać. Straszna cecha.