Sformułowanie “osobiście uważam, że” przypomniało mi, jakie jest moje miejsce w sztafecie pokoleń: nie załapałam się na nowomowę – nie mam szans pamiętać tych czasów (nie jestem stara), ale jednocześnie moje językowe jestestwo – choć obijało się o angielszczyznę – to jednak nie mówię z manierą anglojęzycznych celebrytów (nie jestem też młoda). Dlaczego takie odkrywcze spostrzeżenia nawiedziły moją głowę przy okazji rozmyślania o słowie “osobiście”? Już wyjaśniam.

W czasach PRL-u styl urzędowy i dość szeroko rozumiana nowomowa wdzierały się do codziennego języka zwykłych ludzi. Wypaczony czas – wypaczona mowa. Absurdy (zresztą nie tylko językowe) świetnie ukazywali artyści (np. Barańczak [zobaczcie chociażby wiersz Wypełnić czytelnym pismem] albo Bareja). Złe czasy minęły, ale styl językowy pozostał. Bo to właśnie najczęściej w związku z jakimiś urzędowymi sprawami to słówko się pojawia, np.:

“Osobiście” w tym kontekście znaczy nic innego jak “we własnej osobie” – nie załatwiamy sprawy poprzez pośrednika. Takie zresztą wytłumaczenie tego słowa podaje słownik Doroszewskiego: “we własnej osobie, nie korzystając z niczyjego pośrednictwa”. Na drugim miejscu u Doroszewskiego stoi: “w odniesieniu do własnej osoby; też: w odniesieniu do konkretnej osoby, nie do kogoś innego, np. Generał jest osobiście odpowiedzialny za tę porażkę” – on sam jest za nią odpowiedzialny – nie dzieli tej odpowiedzialności z nikim innym. I tu właściwie należałoby zakończyć rozmyślania, ale rozpanoszenie się “osobiście uważam, że” we współczesnej polszczyźnie ma według mnie jeszcze jedno (jeśli nie główne) źródło: język angielski.
“Personally” słychać wszędzie – w filmach, w wywiadach. Świat globalny połączony siecią transmituje prawie wszystko na żywo – mamy fast food, fast love i fast translation:

personally1

Wujek Google tłumaczy szybko i często dosłownie – nie zawsze jednak warto go słuchać (o czym już pisałam TUTAJ). Sięgnijmy więc gdzieś indziej:

I dupa blada… – jak mawia moja mama. Po takich dwóch stronach można nabrać wrażenia, że po polsku sformułowanie “osobiście uważam, że” jest jak najbardziej poprawne właściwie w każdej sytuacji. Warto się jednak zastanowić, czy jest możliwe, że ja coś ” nie osobiście uważam”? Myśli wtedy za mnie ktoś inny? W moim imieniu?
To, co w jednym języku jest poprawne – przeniesione w strukturę drugiego jako kalka – najprawdopodobniej poprawne nie będzie. Choć poniższe przykłady wcale nie są tak dalekie polskim poprawnym użyciom “osobiście”:

Dumam, iż poprzez kalkowanie angielskiego “personally, I think” współczesny użytkownik polszczyzny chce jakoś mocniej zaakcentować swoje JA w wypowiedzi: to JA tak myślę, dla MNIE to jest ważne, np. “Ja nie chcę niczego sugerować, ale…” – “Osobiście nie chcę niczego sugerować, ale…”. Prawdopodobnie oba warianty prędzej usłyszymy niż zapiszemy, choć:

Jedni (łącznie ze słownikami) będą nas przekonywać, iż “osobiście uważam, że…” to błąd:

i chciałabym powiedzieć, że będą mieli rację, ale kim jestem przy Profesorze Bańce?

I dupa blada raz jeszcze.

Osobiście uważam, że “osobiście uważam, że” jest nadużywane – przykład z bananami jest zaiste trafiony, ale nic cenniejszego nad spokój, umiar i zdrowy rozsądek (no chyba że do wyboru macie żelki – to wtedy zawsze wybierzecie żelki), więc finalnie zalecam świadome korzystanie z tego sformułowania – zawsze pamiętajcie, że czymś innym jest polszczyzna mówiona, potoczna – a czymś innym polszczyzna oficjalna. W zasadzie to do kogo mówimy/piszemy, definiuje nasz wybór stylu mówienia/pisania – i żadnej Ameryki ja tu nie odkryłam – ani osobiście, ani za pośrednictwem Kolumba 😉