6 grudnia tradycyjnie na ziemiach polskich obchodzimy mikołajki – tak, dobrze widzicie – powinniśmy nazwę tego zwyczaju zapisywać literą małą – jak wszystkie zwyczaje i obyczaje – w odróżnieniu do nazw świąt.
To 6 grudnia nie obchodzimy dnia/święta świetego Mikołaja? – zapytacie. Nie do końca. W dalszych częściach wpisu Wam to wyjaśnię.
Jak wygląda(ł) Mikołaj?
Dziś wyobrażamy sobie puszystego, miłego starszego pana w czerwonym stroju z worem prezentów, ale jego pierwowzorem był prawosławny i katolicki duchowny z okolic wschodniej Licji (dziś Turcja), miał tam żyć na przełomie III i IV w. Ten duchowny był biskupem Miry i podobno legendarne były jego złote serce oraz udzielanie pomocy tym, którzy tego potrzebowali. To właśnie wygląd biskupa (pastorał [laska biskupia], mitra i długa czerwona szata) wpłynął na współczesny wizerunek sympatycznego dziadka z reniferami.
Litościwy święty
W średniowieczu hagiograficzne zapisy o Mikołaju były bardzo popularne, najbardziej rozpowszechniona była opowieść o podarowaniu pieniędzy przez Mikołaja pierwotnie chciwemu i bogatemu – a później bardzo biednemu sąsiadowi, który postanowił sprzedać swoje 3 córki – zanim jeszcze został biskupem, Mikołaj co noc wrzucał przez okno do mieszkania tegoż sąsiada pieniądze, które miały uratować wszystkie córki sąsiada.
Święty Mikołaj wrzuca przez okno pieniądze na posag dla córek sąsiada. Tempera na desce Fra Angelico z 1437 roku.
Święto świętego – czy jednak nie?
Do XIX w. 6 grudnia był w Polsce dniem wolnym, a istnienie Mikołaja w gronie świętych bezdyskusyjne, jednak papież Paweł VI po rewizji Soboru Watykańskiego II, który miał usunąć po wcześniejszym zbadaniu przypadków świąt tych postaci, których istnienia nie można było bezwzględnie udowodnić, zniósł święto i postanowił, że 6 grudnia będzie obchodzone tzw. wspomnienie dowolne (jeżeli w danym dniu przypada kilka wspomnień, to pierwszeństwo ma wspomnienie obowiązkowe; jeżeli natomiast przypada w danym dniu kilka wspomnień wyłącznie dowolnych, to wybrać można tylko jedno) – był to rok 1969. Taką decyzję – o wspomnieniu dowolnym – podjął papież po gwałtownych protestach ze strony zwolenników legendarnego biskupa. Jak widzicie, w 2020 roku (i pewnie przez następne lata) postać świętego Mikołaja ma się całkiem dobrze – jest (tak sądzę) nie do usunięcia z kultury (zwłaszcza) popularnej.
Czy tylko w Polsce obchodzimy mikołajki?
Choć największe sanktuarium świętego Mikołaja znajduje się we włoskim Bari (nawet stadion w tym mieście nosi jego imię), to we Włoszech 6 grudnia nikt dzieciom prezentów nie przynosi – muszą one poczekać do 24 grudnia albo do 6 stycznia, kiedy podarunki przez komin wrzuca Befana – czyli czarownica (nie ma zaprzęgu z reniferami, ale za to porusza się, jak to czarownica, na miotle).
Także dopiero w święta, ale nie Mikołaj a skrzat Jultomte, przynosi prezenty dzieciom w Szwecji, francuskie maluchy oczekują, że odwiedzi je Pere Noel, czyli ‘bożonarodzeniowy ojciec’ – co ciekawe: nie jest to postać związania z kultem religijnym, choć to właśnie w średniowiecznej Francji w wigilię dnia świętego Mikołaja zakonnice roznosiły prezenty dla dzieci z biednych rodzin i zostawiały je wieczorem pod drzwiami. Natomiast moim faworytem jest jednak Syria, bo tam dzieci otrzymują prezenty w Nowy Rok, a przynosi świąteczny wielbłąd 🙂
W Hiszpanii i w USA do dzieci przychodzi Mikołaj w pierwszą niedzielę adwentu, a bracia Czesi i Słowacy cieszą się z jego obecności jak my – 6 grudnia.
A co Wam przyniósł Mikołaj w tym roku? Pochwalcie się w komentarzach 🙂
Jeśli podoba Ci się to, co robię, możesz mnie wesprzeć wirtualną kawą; zapraszam na mój profil na buycoffe.to: