Najgorzej, gdy ktoś wylewa swoje frustracje w sieci. Taka na przykład stara polonistka, której się wydaje, że wie, jak powinien wyglądać polski internet. Zakłada blog i usilnie próbuje wytłumaczyć, dlaczego stosowanie poziomych kreseczek jest ważne w kontekście przekazywanych treści. Komu to jest w ogóle potrzebne? Bo ją rażą -, kiedy są stosowane tam, gdzie nie powinny. A gdzie nie powinny?
Gdzie i kiedy łącznik?
Te najkrótsze, czyli łączniki (zwany też dywizami), stosowane są:
- do dzielenia wyrazów, czyli inaczej: przenoszenia jakiejś części wyrazu do następnego wersu, np.: gościn-
ność; - do zapisu dwuczłonowych nazw, np. Bielsko-Biała, biało-czerwona;
miasto Bielsko-Biała formalnie powstało 1 stycznia 1951 r. z połączenia Bielska oraz Białej, a zatem nowy twór: Bielsko-Biała jest w takiej samej części Bielskiem jak i Białą. Podobnie rzecz się z ma z naszą flagą: jest ona w połowie biała i w połowie czerwona; - przy zapisie nazwisk kilkuczłonowych, np. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Maria Skłodowska-Curie;
jeśli jest to nazwisko kobiety, która po ślubie przyjęła nazwisko męża, ale zachowała też swoje panieńskie nazwisko, logika nakazywałaby zachować chronologię i pisać najpierw nazwisko panieńskie, ale przepisy polskiego prawa tego nie regulują, kolejność członów nazwiska jest dowolna i ustalana przez małżonka, bo trzeba Wam wiedzieć, że mąż także może przejąć nazwisko żony albo używać obu jednocześnie. Co więcej, jeśli małżonkowie nie złożą stosownego oświadczenia w USC, dzieci zrodzone z tego związku będą nosiły podwójne nazwisko: matki i ojca (pisane z łącznikiem). Jeśli to Was ciekawi, to polecam ten WPIS, autorki pokazują możliwe wariacje nazwisk po zawarciu związku małżeńskiego.
Tymczasem władze UMCS-u (Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej) na oficjalnej stronie uczelni zamieściły taki wpis:
Kolejność nazwisk patronki wymienianych w nazwie Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej nie jest ani pomyłką, ani przypadkiem.
Uczelnia została powołana do życia pod obecną nazwą dnia 23 października 1944 r. Obowiązujące w tym względzie przepisy prawne nie dają możliwości zmiany nazwy uczelni ani Władzom Rektorskim, ani Senatowi Akademickiemu. Decyzję taką mogłaby podjąć wyłącznie władza ustawodawcza.
Drugim powodem, dla którego w nazwie uniwersytetu występuje taka kolejność nazwisk, jest fakt, że sama patronka UMCS używała zamiennie obu form pisowni swego nazwiska, czego dowodem jest jej własnoręczny podpis w księdze gości Archikatedry Lubelskiej z roku 1930.
Zdjęcie możecie zobaczyć TUTAJ.
W leksykonie Le Petit Larousse z roku 1995 możemy przeczytać, że: „Curie (Marie), physicienne française d’origine polonaise” – co oznacza, że dla świata ta uczona była właściwie Francuzką. My, Polacy, dopisujemy człon Skłodowska, aby zaakcentować jej pochodzenie, ale zapis Maria Curie-Skłodowska błędem nie jest, choć pewnie drażni niektórych z nas (Was drażni?).
Pamiętajcie, że pomiędzy dywizem a poszczególnymi członami wyrazu (wyrazów) NIE MA przerwy/spacji/światła.
Łącznik (dywiz) zatem to graficzny sposób na podkreślenie równorzędności rozdzielanych członów (także podczas przenoszenia wyrazu do kolejnej linijki nie chodzi nam o to, żeby zaakcentować, że któraś z jego części jest ważniejsza).
Stosowanie dywizu w innych sytuacjach jest błędem.
Pauza i półpauza
Dwie pozostałe kreseczki: – i — w komunikacji internetowej stosowane są dziś wymiennie, ta krótsza kreseczka (półpauza) przywędrowała do rodzimych zapisów z kultury anglosaskiej i całkiem nieźle jej się u nas żyje. Ta dłuższa nazywa się pauza i jak podaje Słownik Języka Polskiego: jest to “przerwa, chwilowe wstrzymanie jakiejś czynności, procesu” — pauza ma więc służyć chwilowemu przerwaniu myśli, wprowadzeniu wtrącenia czy zaakcentowaniu stanu emocjonalnego. Jest też graficznym znakiem wypowiedzi bohatera, np.:
— Jeżeli zaś wasza książęca mość mówisz o rachunkach z panem Kmicicem, moim przyjacielem, tedy radziłbym z serca tej arytmetyki poniechać.
— Proszę, a czemu to? — spytał książę.
— Bo cztery w arytmetyce są działania. Owóż, lubo pan Kmicic fortunę ma zacną, przecie mucha to w porównaniu do waszej książęcej, więc na dzielenie pan Kmicic nie przystanie; mnożeniem sam się zajmuje; odjąć sobie niczego nie pozwoli; mógłby chyba coś dodać, a nie wiem, czyżbyś wasza książęca mość był na to łakomy.
Potocznie i pauzę, i półpauzę nazywamy myślnikiem, a zasady jego używania znajdziecie TUTAJ. Tak naprawdę możecie zapamiętać, kiedy stawiamy łącznik – resztą sytuacji zaopiekuje się myślnik, czyli półpauza 😉
Bardzo ciekawy wpis. Wydaje mi się, że w kwestii “kreseczek” w większości głów panuje chaos. Inna rzecz, że są one praktycznie nierozróżnialne w piśmie ręcznym.
Mam też inne pytanie: kiedy zasady języka (sztywne czy też “obyczajowe”) nakazują rozpoczynać każdą formę drugoosobową wielką literą? To zwyczaj zaczerpnięty, jak przypuszczam, z korespondencji listownej. Czy jest to absolutnie konieczne nawet w dyskusji z denerwującym napinaczem internetowym w komentarzach na Facebooku?
Serdecznie dziękuję za odpowiedź.
W piśmie ręcznym to i litery a nawet całe wyrazy bywają nierozpoznawalne i nierozróżnialne 😉
Co do form adresatywnych, to myślę, że bardzo trudno tutaj o jednoznaczną odpowiedź. W świeżej jeszcze książce wydawnictwa Dowody na Istnienie pod tytułem “Bóg nie jest automatem do kawy” ksiądz Czendlik przytacza sytuację, gdy dwóch równych rangą i statusem społecznym mężczyzn udaje się do mądrzejszego od nich z pytaniem, kto komu powinien się pierwszy kłaniać. Mądry człowiek odpowiedział: – Pierwszy kłania się ten, kto ma więcej oleju w głowie”. I tak sobie myślę, że podobnie jest z opisanym przez Panią/Pana zagadnieniem. Poziom kultury owego napinacza nie jest poziomem, do którego chcielibyśmy prawdopodobnie równać.
Internet to przestrzeń, w której dość łatwo poluzowujemy sobie cugle (różne: językowe, obyczajowe) – myślę, że warto traktować rozmowę na Faceboooku tak samo, jak rozmowę przez telefon czy przeprowadzoną twarzą w twarz – proszę używać takich form, na jakie zdecydowałaby się Pani/zdecydował by się Pan podczas zwyczajnej konwersacji. Słowa użyte przez nas, świadczą o nas – nie o rozmówcy.
Przekonuje mnie Pani podejście. Aż przypomina się pewna anegdota zasłyszana od dawnego dziennikarza TVP, który robił wywiad z Czesławem Miłoszem. Ów dziennikarz przyprowadził na miejsce mało wysublimowanego kamerzystę, który paradował po domu poety z petem w zębach i bezustannie przestawiał noblistę z miejsca na miejsce, aby poprawić kadr. Zwracał się przy tym do niego per “panie Czesiu”. Miłosz znosił to z kamienną twarzą, ale gdy kamerzysta spytał, gdzie może skorzystać z toalety, usłyszał: pan może wszędzie.
Wydaje mi się, że ma Pani na myśli podobny sposób zachowania godności i dobrego smaku 🙂
Aż głupio przyznać, ale wielkie litery i kropki na FB wyglądają jakoś tak… groteskowo.
W najśmielszych myślach mych nie znajduje się porównanie mnie do jednej linijki najskromniejszego tekstu Miłosza, ale tak – chodzi mi o ten model zachowywania twarzy w sytuacjach co najmniej trudnych.
Groteskowa jest nasza rzeczywistość – tak w ogóle – nie tylko internetowa. Humor i dobry smak to recepty na teraźniejszość, tak mi się wydaje.
Na samym końcu drobna interpunkcja: “Potocznie i pauzę, i półpauzę nazywamy myślnikiem [PRZECINEK] a zasady jego używania znajdziecie TUTAJ.” Pozdrawiam 😉