Dowcipy o teściowych…
Przez pierwsze trzy dni małżeństwa byłem przekonany, że mam najlepszą teściową na świecie. A to i mecz razem obejrzeliśmy, o samochodach pogadaliśmy, nawet na ryby ze mną poszła. No i wreszcie wytrzeźwiałem po weselu, patrzę na teściową, a to teść.
Na pewno każdy z Was wielokrotnie słyszał słynne dowcipy o teściowych – zazwyczaj jest to matka żony i zostaje w tychże dowcipach wyposażona w zbiór najgorszych możliwych cech ludzkich.
Gdybyśmy jednak chcieli te dowcipy nieco zmodyfikować, mówilibyśmy nie o teściowej – ale o świekrze. Świekra to matka męża, a jej mąż – czyli ojciec męża – to świekier.
Staropolskie nazewnictwo rodzinne było duuuuuuużo bardziej rozbudowane niż obecnie.
Staropolskie nazwy powinowactw
Powinowactwo to stosunek prawno-rodzinny łączący jednego małżonka z krewnymi drugiego (krewny – człowiek mający z kimś wspólnego przodka).
Po mieczu i po kądzieli
Krewnych po ojcu nazywano krewnymi po mieczu (lub agnatami), a po matce po kądzieli (lub kognatami, najczęściej jednak określenia “agnat” i “kognat” stosowane były do przodków). Kądziel to w przemyśle włókienniczym pęk włókien (lnianych, konopnych lub wełnianych) do przędzenia, umocowany na krążku przęślicy lub kołowrotka – czyli podział tradycyjny – ojciec walczy, matka przędzie…
Oczywiście, niejako ważniejszą częścią rodziny byli męscy potomkowie, ponieważ to oni mieli zachować rodowe nazwisko oraz herb.
Nie lubimy kobiet…
Zresztą język staropolski dokładnie odzwierciedla niejako hierarchię bytów w rodzinie i w społeczeństwie. Niewiasta – czyli wg Aleksandra
(guru od etymologii – czyli pochodzenia/znaczenia słów) to ‘nieznana, obca’ – choć z początku terminem tym określano po prostu kobietę dorosłą, ale niezamężną (nieznającą męża), to z czasem zaczęto tak nazywać kobiety o najniższym statusie rodzinnym (dziś synowa i szwagierka). Jak piszelos jej [niewiasty] bywał bardzo ciężki (prześladowano ją w zawody), póki porodzeniem syna (nie córki!) nie dowiodła, że wstąpiły w nią, poznały i uznały ją duchy przodków (nowego ogniska); wtedy z nieznanej, obcej, wzgardzonej […] została snechą, członkiem uznanym nowej rodziny.
Pozostałe nazwy pokrewieństw
Wuj – tym mianem określano brata matki, a jego żonę nazywano zatem wujenką. Brat ojca to stryj, a jego żona to stryjenka. Siostra matki lub ojca to ciotka (ciota), natomiast jej mąż określany był dość uroczym mianem pociot albo naciot. Zamiast dzisiejszych kuzynów mieliśmy braci i siostry ciotecznych (po kądzieli) i stryjecznych (po mieczu). Dzieci siostry to siostrzeńcy i siostrzenice, ale dzieci brata to dla mężczyzny synowce i synowice, a kobiety nazywały owe dzieci bratankami i bratanicami. Potomstwo rodzeństwa ogólnie nazywano nieciami (nieściami) i nieściorami.Wielka ciotka to było określenie siostry babci, a brat dziadka nazywany był wielkim stryjem. Dzisiejszy wnuk to wówczas był wnęk, podobnie wnuczka – wnęka.
Dużo tego i pogmatwane to
W porównaniu do staropolszczyzny dzisiejsze nazewnictwo rodzinne jest dość ubogie i raczej nieskomplikowane. Nie wiem, czy obecnie bylibyśmy w stanie spamiętać te wszystkie nazwy. A jak Wy myślicie?
Moja babcia nadal mówi “stryj”, “stryjenka”, “wuj”, “wujenka” 🙂
Rodziny coraz mniejsze, to i słów mniej…
Dużo w tym prawdy. Język wszak opisuje rzeczywistość, gdy brak desygnatów – słowa zaczynają zanikać…
Ja również mówię ,,stryj”, uważam, że to bardzo ułatwia zrozumienie, o kim mówi rozmówca i nie trzeba dopytywać, czy o bracie mamy, czy taty.
Prawda, bardzo przydatna forma.
Droga Pani Katarzyno! Jak długo pracowała Pani nad tym wpisem? Ja mam dużą rodzinę i nigdy nie mogę się połapać kto jest kto. Pani artykuł wprawdzie nie rozwieje moich wątpliwości, ale na pewno będzie pomocny. Pozdrawiam serdecznie. A. M. Piwowarczyk
Panie Andrzeju! Najwięcej czasu zajęło mi przygotowanie grafik (jak zresztą zawsze), ale jednocześnie zaznaczam, że jest to dla mnie przyjemność. Bardzo serdecznie dziękuję za Pana uwagę i za komentarz – to zawsze przyjemność czytać Pana słowa. Równie ciepło pozdrawiam.
Brakuje mi jeszcze jednego określenia stosunków rodzinnych: swat, swatka. Tak mówią o sobie nawzajem rodzice pary. Swat to ojciec synowej lub zięcia, a swatowa to matka synowej lub zięcia.
W mojej rodzinie te słowa były w codziennym użyciu (okolice Częstochowy).
Prawda, ale – tak jak Pani wspomniała – to między rodzicami małżeństwa – już nie było miejsca na planszy 🙂
Czy mogłaby Pani dopisać jeszcze do tego fantastycznego tekstu informację, jak się nazywało kiedyś i teraz rodziców ziecia ?
Ja czasem spotykam się z określeniem ,,swat/swatka,, lub ,,kum/kuma,,. Chciałabym moc jakoś poprawnie mówić o rodzicach mojego ziecia 🙂
Bardzo ciekawy temat – przygotuję wpis.
To prawda, że “nie lubimy kobiet”. Wartościowanie zajęć męskich i damskich nie ma sensu – każde jest ważne.
Piękny artykuł, ale przydałoby się jeszcze (może w oddzielnym artykule) coś o staropolskiej odmianie powyższych “tytułów” przez przypadki. Może pozwoliłoby to niektórym co bardziej ciekawskim dojść do tego dlaczego mamy “maminsynka” a nie “*mamisynka”. (zdaje mi się że odmiana staropolska w dopełniaczu miała “maminy” a nie “mamy”.