Inspiracją do napisania tego artykułu było jedno z moich dzieci, które przesłało mi taką oto wiadomość:
A czy dla Was to jest do pojęcia? 🙂
Ale jak – “te taczki” na jedną taczkę??
Sprawdźmy zatem, co na ten temat ma do powiedzenia Wielki słownik ortograficzny wydawnictwa PWN z roku 2018 (czyli najnowszy):Ha! Czyli jest coś na rzeczy, skoro słownik podaje wersję alternatywną dla słowa “taczka” – “taczki”. Ale jak to jest możliwe?
Troszkę historii
Jak tłumaczy nam Maciej Malinowski, oboczna forma “taczki” jest wynikiem pomyłki, jaka prawdopodobnie zaszła wokół zdrobnienia archaicznego wyrazu “taka” – czyli ‘narzędzia/pojazdu toczącego się na jednym kole’ i jego (tego zdrobnienia) zastosowania w powiedzeniu/przykładzie użycia: wozić coś na taczkach – czyli wiele razy, jedna taczka za drugą; błędne rozumienie “na taczkach” (jak “na plecach”) sprawiło, że ludzie zaczęli pojmować wyraz “taczka” jak wyrazy typu “majtki”, “skrzypce”, “nożyczki” (tzw. pluralia tantum) – pojedyncze przedmioty, ale określone gramatyczną liczbą mnogą. I tak nam zostało do dziś w słownikach jako forma alternatywna “taczki” obok podstawowej: “taczka”.
Skutki
Skutki istnienia form alternatywnych są zazwyczaj takie same: możliwość stosowania przez użytkowników języka obu wersji. Można więc powiedzieć, że ktoś ma trzy taczki (jak trzy książki) albo troje taczek (jak troje skrzypiec, majtek, nożyczek).
Także powiedzenie o znaczeniu ‘ktoś wyrzucił kogoś skądś, pozbawiając tę osobę dotychczas zajmowanego stanowiska w pracy lub w danej organizacji’ może przybierać dwie wersje:
ktoś wywiózł na taczce kogoś albo ktoś wywiózł na taczkach kogoś
Media, jak zawsze, dostaraczają mnóstwo materiału do analizy:
Panią Szydło ludzie chcieli wywieźć na taczkach i rzeczywiście instalacja zawierała mnogą liczbę tego przedmiotu – 11 taczek, natomiast księdza próbowano wywieźć na taczkach, ale tym razem była to już tylko jedna taczka:
W mediach obecna jest także forma liczby pojedynczej:
Zamiast zakończenia
Przyznam, że ja mnogą formę “taczki” słyszałam w mowie jedynie wtedy, gdy ktoś stosował przysłowie
Niemniej warto mnieć świadomość istnienia w słowniku obu form. Można też zabłysnąć suchym żartem wśród znajomych i wskazując na jedną taczkę, powiedzieć, że widzimy te taczki. Znajomi najpierw będą zaskoczeni, potem zaczną się śmiać i wtedy my, niczym Don Kichot polszczyzny, wygłosimy przemówienie o tym, jak to z tymi taczkami w naszej mowie ojczystej jest.
Bez Rosynanta ale za to razem z Guffo żegnam się z Wami – do następnego wpisu!
Gwoli ścisłości: najnowsze wydanie „Wielkiego słownika ortograficznego” PWN pod red. Edwarda Polańskiego pochodzi z roku 2016.
Ciekawe, nigdy się z tym nie spotkałem poza właśnie “wywożeniem kogoś”.
Teraz pewnie będę wyczulony 😉